sobota, 29 marca 2014

Rozdział 4

Poranek minął mi tak samo nuuuuuudno jak zawsze.A w szkole?Cóż...założyłem na ręce dużo bransoletek by nikt mnie nie osądzał.Na lekcjach rozmawiałem z Loui'sem.A właściwie to pisaliśmy ze sobą na karteczkach.Ten chłopak naprawdę żałował swoich czynów.Powiedziałem "wybaczam" ale tak naprawdę do końca jeszcze tego nie zrobiłem.Ucieszył się jak małe dziecko, któremu rodzice pozwolili oglądać filmy od 18+.No a na przerwach siedziałem pod klasą i oglądałem te wszystkie roześmiane buzie.Jak ja bardzo chciałbym być jak reszta.Taki beztroski, wesoły, radosny wręcz rozanielony!Tylko jest mały problem.Nie oszukujmy się.Jest gigantyczny.Jestem smutny, chodzę jak struty, nie nadaję się do życia.No ja tak sądzę.Jednak jest jedna osoba, przy której jestem inny.Na jego widok od razu zmienia mi się nastrój.Zgaduję, że się domyślacie,prawda?Tak chodzi tu o Louis'a.
Zadzwonił kolejny dzwonek.Zrobiłem mój codzienny rytuał.Wyszedłem z klasy i usiadłem przed inną klasą.Tym razem mieliśmy mieć lekcje w sali "13". Nagle mój pęcherz dał się we znaki, więc ruszyłem do toalety.Gdy już zaspokoiłem potrzeby podszedłem do umywalki by umyć ręce.Odkręciłem kran i stawiłem go tak, by leciała letnia woda.Gdy była już lekko ciepła włożyłem ręce pod strumień wody.I kiedy starannie je umyłem i wyjąłem spod wody.Szlag!Właśnie w tej chwili wszystkie bransoletki ześlizgnęły się z mojej ręki.Usłyszałem za sobą jakieś kroki.Schyliłem się, podniosłem je.Jednak nie założyłem.Czyjaś silna ręka mi na to nie pozwoliła.Obejrzałem się i ujrzałem za sobą Sivę.
-Ładne masz teraz tatuaże-Uśmiechnął się
-Daj mi spokój-Krzyknąłem zdziwiony moją siła, ponieważ odepchnąłem go tak, że uderzył o ścianę na przeciwko mnie.
-Och uspokój się-Powiedział
-Nie mam ochoty rozmawiać sorry-Powiedziałem i ruszyłem w stronę wyjścia.
-Nie chciałbyś żeby któryś z nauczycieli sie o tobie dowiedział?O tym, że  się tniesz prawda?W tej chwili nasze spojrzenia się spotkały-Idź, idź ja tylko cię ostrzegam-Powiedział Siva.Czym prędzej wybiegłem z  łazienki.Nawet nie zauważyłem Lou, na którego przez przypadek wpadłem.
-Sorry-powiedziałem i pomogłem mu się podnieść-Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha-powiedział
-Aha-nie wiedziałem co mu powiedzieć.
Od tego dziwnego wydarzenia z Sivą w łazience minął ponad miesiąc.Rzadko rozmawiałem z Lou.Przynajmniej tak mi się wydawało.Mamie nie wybaczyłem.Jednak często z nią rozmawiałem itd. zawsze uciekałem gdy przychodził Robin...jest już 12listopada.Godzina 9:35, sobota.Dziś rano Lou do mnie zadzwonił i poprosił o spotkanie.Hah dziwne, tak mam jego numer?Wierzycie w to?Ja teraz tak.Umówiliśmy się na 10 w Central Parku.To niedaleko ode mnie.
-Mamo wychodzę!-Krzyknąłem
-Czekaj Loczku-Powiedziała
-Tak?
-Masz tu 25 zł Kup coś sobie do jedzenia.Postaw  Louis'owi jeśli chcesz.
-Ok dzięki jesteś kochana-cmoknąłem ją w policzek.Wolnym krokiem  udałem się na miejsce.Usiadłem na ławce po wierzbą płaczącą.Nikt tam nie chodził, prócz mnie.Na niej były wypisane imiona tych, w których byłem kiedyś zakochany.A obok podane daty.Przeczytałem kilka z nich. Harry+Niall 10.13.2009 jak dobrze pamiętam tego blond włosego przystojniaka.Znałem go stąd, że kiedyś chodziłem na lekcje śpiewu.Ale po wyprowadzce  musiałem zrezygnować z nie  jednej, ważnej dla mnie rzeczy. Eleanor+Harry 12.24.2012 Kiedyś  kochałem się w kilku dziewczynach.Najbardziej w Elce.I najważniejszy napis, który tam był to Harry+Louis 12.11.2008 tak to było 12 listopada.Dziś jest 12.A obok tego napisu wyryłem jeszcze wielkimi literami Forever <3 . Uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem ten napis.To było tak dawno.Wpatrywałem się w niego z dziwnym uczuciem.Po chwili poczułem lekkie szturchnięcie.
-Heej-Wyszczerzył się Tommo
-Cześć-Odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
-To w co się tak wpatrujesz?-Spytał i podszedł do napisu 
____________________________________________
Tam Tam Tam!Jak zareaguje Lou? 
No więc jestem z IV rozdziałem.Jestem z tymi rozdziałam do przodu. Mam chyba jeszcze z 3, ale nie mam kiedy ich dodawać sorry.Wiecie 1 sprawdzian, więc trzeba coś na niego umieć.
Komentujcie plosheeee
Lovki :***

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 3

Dodałem szablon itd.Teraz biorę się za pisanie pierwszej notki.
"Cześć jestem Harry.Przez wszystkich spostrzegany jako zwykły, radosny dzieciak.Ci, którzy znają mnie dość długo, Ci którym zaufałem, czy tylko i wyłącznie sam ja.Tylko sobie potrafiłem zaufać.Wiedzą o tym, że rozdziera mnie od środka niesamowity, silny ból.Dla nierozumiejących-chodzi o depresję.Mam problem i chciałbym go rozwiązać.Mam nadzieję, że ktoś z was mógłby mi pomóc.-oto mój numer telefon 698125869.Wkrótce powiem wam więcej Curly Xx"
Napisałem to i wcisnąłem enter...
Jeszcze ostatni raz spojrzałem na tę notatkę.Poczułem się jakoś...lepiej?Wyłączyłem laptop.Nie mając nic do roboty rzuciłem się na łóżko.Leżałem z 10 minut, aż nagle mój telefon zadzwonił.Natychmiast zerwałem się z łóżka.Spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniał napis "Numer Prywatny".Zdziwiłem się lekko, ale odebrałem.
-Tak słucham?
-Czy to Harry z tego bloga?-Gdy usłyszałem pytanie, moje nastawienie do rozmówcy od razu się zmieniło.
-Tak.
-Chciałbym Ci pomóc.
-Nawet nie wiesz czemu mam depresje...-powiedziałem rozkojarzony.
-Ale wiem, że ją masz.Znam się na takich rzeczach.-powiedział
-No więc?-Spytałem 
-Opowiedz mi czemu jesteś chory.
-Ach...no więc 3 mieś temu, mój tata rozwiódł się z mamą.Dostała dobrze płatną pracę w Doncaster.Przenieśliśmy się tam.Moja siostra została w Londynie, bo jest już pełnoletnia.Ale tu nie chodzi, o to że np. miałem tam jakiś przyjaciół i nie chciałem ich zostawić.Miałem tam w Doncaster wielu kumpli, naprawdę tylko że oni byli tacy kochani, aż się nade mną znęcali.Bili mnie i wyzywali. Nie mogłem tego znieść!Wtedy już miałem depresję, ale kiedy  się dowiedziałem że się wyprowadzam byłem najszczęśliwszy na Ziemi!Dosłownie i w przenośni.A kiedy moi rodzice się rozwiedli, ta depresja tylko się wzmocniła do takiego stopnia, że nie mogę sobie z nią poradzić.Proszę pomóż mi!-Skończyłem monolog.Opowiadałem to wszystko tak emocjonalnie, że w niektórych chwilach krzyczałem.Nawet po twarzy spłynęło mi kilka łez
-Bosh Hazz tak mi przykro.
-Wiesz już jak mi pomóc?
-Możliwe, ale musisz mi zaufać, pokochać...-ostatnie wypowiedział tak cicho, że ledwo usłyszałem.
-Spróbuję na razie-powiedziałem po czym się rozłączyłem.Ta rozmowa naprawdę mi pomogła.Zrobiło mi się lżej.Chciałbym czegoś dowiedzieć się o tej osobie.


Siema jestem z III rozdziałem. Ale chyba mi nie wyszedł :// Sorry za wszystkie błędy!


Pamiętaj!
Czytasz=Komentujesz
Lovki :*****

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 2

Przez całą lekcje byłem "nieobecny". Nie wierzyłem w to co się stało. Myślałem, że to tylko jakiś zły sen. Zazwyczaj kocenie polegało na mazaniu komuś wszędzie słowa "kot" lub piciu, jedzeniu czegoś ohydnego. Nigdy nie pomyślałbym, że stać ich na zrobienie czegoś takiego. Dokładnie Zayn, Josh, Siva. Trzy osoby, których nienawidzę z całego serca. Ale czegoś tu nie rozumiem. Zawsze Louis był tym śmiałkiem. Był pierwszy do znęcania się nade mną. Do zniszczenia mi życia. A tym czasem to wyglądało jakby on nic nie wiedział na ten temat. Stop! Przecież nie wszedłby wtedy do łazienki gdyby nie wiedział. Nie mówiłby tych rzeczy.Oni...Oni...Tak to Oni mi to zrobili Skarbie. Nie proszę was czy ja właśnie w myślach nazwałem Lou skarbem? Wiedziałem, że jestem dziwny, ale że aż tal?!Jejjju. Jeszcze trochę i wyląduję w psychiatryku. I nie, wcale nie żartuję. Ostatnio rozważałem  pójście do psychologa. Może on pomógłby mi.Ale gdyby  ktoś się o tym dowiedział..To byłby mój koniec! Byłoby gorzej niż jest teraz. Ale zawsze mogę spróbować być ostrożnym prawda?Ok więc spróbuję.Byłem nie obecny do końca lekcji. Ciągle myślałem i myślałem... ludzie mówią, że nadmierne myślenie jest  głównym powodem depresji.Tak? Nie zaprzeczam. Nim się wybudziłem z "transu"  Byłem już w domu. Nawet nie pamiętam nic co robiłem w szkole, co mówiłem itd. Byłem zamknięty w swoim świecie.
-Synuuu-usłyszałem z kuchni.
-Ta?-Spytałem
-Zjesz dziś z nami obiad?
-Z tobą tak, jakimi nami?-Spytałem podejrzliwie.
-Mną, Tobą i Robinem.
-Ach czyli on ma zastąpić mi tatę?Sorry, ale nie pa!-Powiedziałem wkurzony, jeszcze chwila i zacząłbym krzyczeć.Włączyłem laptopa i wpisałem w nim "Co robić jak ma się depresje"
1.Idź do psychologa"
2.Znajdź sobie towarzystwo.
3.Wygadaj się komuś.
4.Załóż internetowy pamiętnik, bloga.
Zdecydowanie 4 mi się spodobało. To mi pasuje.Poczytałem trochę o takich blogach, jak je prowadzić, i co na nich pisać. Postanowiłem, że swój zrobię na popularnej witrynie blogspot.com. Teraz trzeba wymyślić nazwę. TheSecretLife.blogspot.com oj tak, ta nazwa pasuje do właściciela.



Hejo jestem z II rozdziałem, wydaje mi się że wyszedł mi trochę przy długi i podzieliłam go na dwa oddzielne rozdziały. Ps. czy ja nie za szybko dodaje te rozdziały? xD

Pamiętaj! Czytasz=Komentujesz
No to paaa lovki :***

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 1 wspomnienia wracają

*3 Lata Temu, szkolna łazienka*
-Haha, walnij mocniej tego grubasa, pewnie nawet nic nie poczuje!-Krzyknął Malik. 
Tak nic, a nic nie poczułem. Bolało mnie już zbyt mocno.
Tomlinson ciągle mi dokuczał, ale od kiedy dowiedzieli się o mojej wyprowadzce, nie robili już tylko pare razy.Dziś był ostatni dzień szkoły.Ledwo z niej wyszedłem.
*Teraźniejszość, szkoła*
Przypomniały mi się te złote ściany, na których były zawieszone obrazy znanych artystów.Podłogi były w odcieniu kasztana, a obok klas stały ławki zrobione z jasnego drewna.Pierwsze co zrobiłem-wszedłem do szatni i zmieniłem buty.Teraz jestem przed klasą. Nauczyciel przed przedstawieniem mnie, chciał najpierw im coś powiedzieć.Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem oczy.Zacząłem  rozmyślać, o tym jak to będzie.Nagle drzwi się otworzyły:
-Wejdź-nakazał Sheeran wykonałem polecenie.
-A więc pamiętacie Harolda, Edwarda Stylesa?To ten, którego tak gnębiliście.Odważył się wrócić do naszej szkołi mam nadzieję, że nie będzie powtórki z przed lat-w tym momencie spojrzał na Tomlinsona z dziwnym uśmieszkiem-Siadaj  z nim-wskazał ruchem ręki.
Wysunąłem krzesło i usiadłem.Wyciągnąłem książki.Ach!Teraz jest lekcja sztuki, jedna z moich ulubionych.Druga jest muzyka, a trzecia w-f.Pan kazał nam otworzyć je na 69 stronie.Opowiadał o jakimś wybitnym, polskim  kompozytorze.Chyba nazywał się Chopin.Ja o tym gościu nigdy nie słyszałem, ale nie no spoko.No comment.Poczułem puknięcie-Louis-westchnąłem w myślach.Odwróciłem się w jego stronę.Podał mi karteczkę, na której widniał napis "przepraszam" wziąłem długopis w rękę i szybko namazałem "to co było kiedyś, nie interesuje mnie, więc przestańmy o tym pisać dobrze?" Louu trochę zajęło odpisanie "Ładnie wyglądasz i czy...ty masz tatuaż?Więc przyjmujesz przeprosiny?" Zamurowało mnie "Um dzięki.Poprawka to są tatuaże* Nie." Zadzwonił dzwonek. Wyszedłem z klasy jako ostatni.Ktoś pociągnął mnie do łazienki. W środku był Zayn,Josh i Siva.
-Hey Harry, zrobimy Ci kocenie-Uśmiechnął się Siva
-Ale byłem już kocony w tej szkole-westchnąłem z poirytowaniem.
-Tak, ale tamto jest już nieważne przykro mi-wtrącił się Zayn.
-I co mam zrobić?-Spytałem chłodno.
-Chodź do zlewu!-Nakazał Z.
Ciężko przełknąłem  śline i powoli podeszłem do zlewu.Niby taki zwykły przeciętny zlew do mycia rąk, ale nie dla nich, nie dla mnie.
-No więc?-Spytałem ze stoickim spokojem.Coś czuję, że to nie skończy się źle.
-Siva podaj scyzoryk-powiedział Zayn-Josh ty to zrób-nakazał
Moje oczy się rozszerzyły co oni chcą mi zrobić?Podciąć mi gardło jak kurczakowi w Tesco?!Czy może  pociąć na kawałki jak nugetsy?!
-Daj rączkę mały-Powiedział i uśmiechnął się do mnie.Podałem, bo co  miałem zrobić?Przysunął scyzoryk do mojej ręki.
-Nie będzie bolało-Odezwał się Siva z tyłu-Jeśli zachowasz spokój-Dodał po chwili.Yhy dzięki za radę-pomyślałem.
-Dobra rób co chcesz-Odpowiedziałem twardym, pewnym siebie głosem.Josh przesunął zimnym metalem po mojej dłoni, aż przeszły mnie dreszcze.Lekko docisnął i mogłem  zauważyć spływającą po mojej ręce krew.Potem szybko zrobił jeszcze trzy nie za długie nacięcia i cała trójka szybko uciekła z łazienki.Osunąłem się po ścianie i zwinąłem w kłębek. Nagle zrobiło mi się niedobrze.Co prawda krew przestała lecieć, ale blizny pozostaną.Nie wiem jak długo tam siedziałem może 5-10 minut, ale nagle drzwi się uchyliły i weszła do nich jakaś postać.
-Harry?-Zapytał łagodnie.-Zrobili Ci to...zrobili Ci, Ci dranie!-Krzyknął
-Wiedziałeś o tym?-Spytałem
-Pokaż ręce.-pokazałem-Nic Ci nie będzie-odetchnął z ... ulgą?
-Mhm-mruknąłem i spuściłem wzrok.
-Chodź lepiej do klasy, zaraz dzwonek.



I tak jestem z I rozdziałem.Sorry za wszystkie błedy! Mam nadzieję, że wam się podoba ♥

czwartek, 20 marca 2014

Prolog

Hej, nazywam się Harry.Harry Styles.Dziś jest mój pierwszy dzień w starej nowej szkole.Hah jak to dziwnie brzmi prawda?Kilka lat temu gdy byłem 13-latkiem chodziłem do szkoły w Doncaster, ale nikt mnie tu nie lubił.Wyzywali mnie od grubasa i dziwaka, bo nie bałem się wyrazić swojego zdania!Więc wyprowadziłem się do Londynu.Niestety teraz gdy mam 16 lat musiałem wrócić do tego nieszczęsnego miasta-Doncaster.Moja mama dostała tutaj dobrze płatną pracę.Nie dziwie jej się, że to wykorzystała, bo chciała zapewnić mi jak najlepsze warunki.Teraz zastanawiacie się co z moim tatą zgadłem?Wziął rozwód z mamą, ponieważ miał kochankę.Dokładnie rozwiedli się 3 miesiące temu.Przepraszam, nie chcę o tym mówić.
"Niech Strupy Pozostaną W Nienaruszonym Stanie, Kiedyś Przyjdzie Czas Na Ich Rozdrapanie". 
Więc przejdźmy do tematu mojego rodzeństwa.Tak mam siostrę Gemmę, która została w Londynie, ponieważ jest już pełnoletnia.Ma 23 lata i może robić ze swoim życiem co chce.A ja 16-letni, zagubiony chłopiec, który po rozwodzie rodziców zapadł w depresję, przynajmniej ja tak uważam.Nikt prócz mnie o tym nie wie i tak chyba jest najlepiej....



Obudziły mnie złote promyki słońca, wpadające przez okno.
Rano bolała mnie głowa, no ale to nic.
Tak się ma, gdy za dużo się płacze.
Nie zwracając na to większej uwagi wyjąłem z szafy świeżą bieliznę oraz ubranie.
Poszedłem wziąc prysznic.
Gdy wyszedłem z łazienki miałem na sobie białą koszulę z lekkim odcieniem morskiego i ciasne, granatowe jeansy.
Zaczesałem grzywkę do tyłu i poszedłem na dół, zjeść śniadanie.
-Hej mamo-Uśmiechnąłem się promiennie.
-Harreh wybacz, ale musisz iśc na piechotę do szkoły-Odparła z udawanym smutkiem.
-Nie no spoko, spacer dobrze mi zrobi-puściłem jej oczko.
Gdy zjadłem posiłek opuściłem kuchnię i skierowałem się w stronę ganku.
Założyłem moje ulubione, białe conversy i czarną bluzę.
Była wczesna jesień, więc nie było jeszcze tak zimno.Droga, którą szedłem...Tyle złych wspomnień aż mdliło mnie na myśl, że zobaczę te wszystkie twarze.
Nawet się nie zorientowałem,byłem już przed bramą szkoły.
Cóż raz się żyje-z tą myślą przekroczyłem próg.


Hej więc jest prolog.Mam nadzieję, że się podoba :) Proszę o komentarze, chcę wiedzieć czy mam po co i dla kogo dalej pisać. Xx

środa, 19 marca 2014

Hej :)

Hej będę tutaj dodawać opowiadania o Larrym Stylinsonie, które sama napisałam :3 Mam nadzieję że wam się spodobają.Do zobaczenia przy prologu!