poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Epilog

*Harry*

Nie wiedziałem co ze sobą zrobić.Liam się na mnie obraził,a Louis słyszał wszystko co powiedziałem.No pięknie!Straciłem dwie ważne dla mnie osoby.Rzuciłem się na łóżko i rozpłakałem.Chyba każdy w takiej chwili zapragnął by śmierci.A jeżeli nie każdy,no to przynajmniej ja.Tak chciałbym to zrobić.Po prostu ze sobą skończyć.Nikomu nie jestem tutaj potrzebny.Każdego ciąglr ranię.Nie mogę tym żyć.Chciałbym być jak każdy inny.Tak toześmiany,mieć przyjaciół,ciągle się z nimi wygłupiać,a nie ranić ich za nic.Oni nic mi nie zrobili,a ja tak bardzo ich zraniłem.Nie mogłem nikomu o tym powiedzieć.Nie potrafiłem.Najpierw otworzyłem soę przed Niall'em i źle zrobiłem.Mogłem sprawdzić czy ktoś czasem nas nie obserwuje,ale nie bo to ja.Nie zasługuję na Louis'a.Kiedyś był dla mnie czymś nie osiągalnym,a teraz kiedy jest mój,ja go tak zraniłem.To ja mam cierpieć,nie oni!Ranię wszystkich wokół siebie.Jestem nikim.Jestem śmieciem.Jestem problemem.Jestem nikomu niepotrzebny.Jestem głupi.Jestem mimś nieważnym.Jestem zbędnym elementem.Jestem beznadziejny.Jestem nie potrzebny.Za chiwlę będę nieżywy.Wstałem z łóżka wyszedłem na korytarz i założyłem buty.Wybiegłem z domu,rozejrzałem się.Czysto.Mój kierunek-most.

***
Stałem już przy moście.Byłem cały zapłakany.Obok mnie przechodziła jakaś staruszka.

-Wszystko dobrze młodzieńcze?

-Tak.-Miałem zwierzać się z moich problemw przypadkowej osobie,którą spotkałem na ulicy?Nie,dzięki.Odeszła.

Teraz mam szansę.Styles przecież od dawna,o tym myślisz.Kilka chwil temu obiecałeś,że nigdy tego nie zrobisz,ale teraz mam to gdzieś.Chcę poczuć smak wolności.Stoję po drugiej stronie barierki.Usłyszałem dzwonek mojego telefonu.Nie odbiorę.

-Żegnaj świecie!-krzyknąłem.

Już miałem skoczyć,gdy ktoś złapał mnie za ramię.

-Harry kochanie-to był mój ojciec.

-T-tata?-mój głoś drżał.

-Chodź tutaj.-Złapał mnie w szzelny uścisk.-Czemu chciałeś to zrobić?

-Bo nie mam już życia.

-Jak to?

-Nie mam już nikogo.Pokłóciłem się z przyjacielem, moim chłopakiem w ogóle,to nie ma już sensu.

-Nie mów tak,gdzie teraz mieszkasz?

-Z Louis'em.

-To twój chłopak?

-Tak.

-Podaj mi jego adres,zawiozę cię tam.-Podałem mu adres a on mnie zawiózł.

-Dziękuję.-szepnąłem.-Przyjedziesz jutro?

-Dobrze.Trzymaj się.

Wszedłem do domu.Było ciemno.Hah nawet nikt się nie zorientował,że mnie nie było.Z jednej strony się cieszę.Zajrzałem do kuchni,napiłem się szklanki wody i poszedłem do swojego pokoju.Rozebrałem się i zakopałem pod kołdrą.Wątpię czy tej nocy zadnę.Nagle usłyszałem skrzypnięcie drzwi.Coś mi mówiło,żebym udawał że śpię.Ktoś położył się obok mnie i przytulił.

-Głupolu,gdzie byłeś.Martwiłem się o ciebie,szukałem ciebid,płakałem.Tęskniłem kociak myślałem,że coś ci się stało.-szeptał wprost do mojego ucha.Odwróciłem się w jego stronę.

-Louis,mam powiedzieć ci prawdę?-Spytałem.Poczułem jak łzy napływają mi do oczu.

-Tylko prawdę.-Mocniej mnie przytulił.

-Chciałem sobie coś zrobić.

-Harry!-Krzyknął-Kocham cię,rozumiesz?Jesteś cudowny,jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała,jesteś tym jedynym,to na ciebie czekałem przez te lata,a ty od tak chciałeś mnie zostawić?!-Teraz oboje płaczemy.

-Zraniłem cię.Nie mogę żyć ze świadomością,że im ktoś jest mi bliższy tym bardziej go ranię.Rozumiesz?Wątpię…

-Posłuchaj kocham cię najbardziej na świecie!Tylko

-Ja i tak ciebie bardziej.-Pocałowaliśmy się w usta.

-Obiecaj,że nigdy więcej nic sobie nie zrobisz jasne?Masz mnie,Liam'a,moją rodzinę i swojego ojca.Chyba nic więcej do szczęścia ci nie potrzeba?

-Mam za dużo.Ty my wystarczyś miśku.

-Mmm…jakie to piękne Romeo.

-Julio jesteś piękniejsza niż słońce o wschodzie i zachodzie.

-Hmm?To ci chyba nie wyszło,ale i tak cię kocham kociak.Obiecaj,że nigdy nic sobie nie zrobisz.Obiecaj,ale tak na serio.

-Obiecaj,że będziesz.Obiecaj,ale tak na serio.

-Obiecuję.-Powiedzieliśmy w tym samym czasie i złączyliśmy nasze dłonie oraz usta.

Na zawsze razem.

Miałam napisane więcej rozdziałów,ale sądzę,że nie będę tego tak ciągnąć.Zrobiło by się nudne.Ps.to nie koniec z moimi opowiadaniami :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz