Wczoraj wieczorem poszli pod swoje drzewko.Opowiedzieli sobie o tym,jak minął im ten czas.Wyszło na to,że obu tak samo.Był pełen płaczu i bólu.
-Chyba będzie burza-westchnął smutno Harry
-Boisz się?-Zapytał Louis
-Nie,ale każdy pretekst jest dobry by zapytać cię,czy spędzisz tę noc ze mną-lokaty uśmiechnął się,a jego dołeczki pierwszy raz od dawna ujrzały światło dzienne.
-Spryciażu-17-latek puścił mu oczko
-To jak Loieh?-Powiedział młodszy z tą charakterystyczną chrypką w głosie
-Chyba nie wypada odmówić swojemu chłopakowi co Lockers?Chodźmy-poczochrał jego czuprynę.
Poszli do pokoju Stylesa.Wzięli prysznic i ułożyli się wygodnie w łóżku."Pokazali jak bardzo się kochają"* i zasnęli wtuleni w siebie gdzieś koło godziny 2 nad ranem.
Jednak rano nie obudzili się w tych samych pozycjach.Harry leżał na podłodze a Louis zajmował całe łóżko.Zielonooki postanowił iż nie ujdzie mu yo na sucho.Zemścił się na nim.
-AŁŁ-krzyknął starszy,ponieważ spadł z łozgotem z łóżka.
-HaHa-Styles nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
Później oczywiście obaj się przeprosili na jaw wyszło,że Louis zwalił Harry'ego z łóżka gdy spał,ponieważ cały czas się w nim rozpychał.A dlatego,że miał mocny sen zoorientował się o tym dopiero teraz.Kiedy chłopcy byli w stołówce wszyscy rzucili się by przywitać z Tomlinsonem.Lokaty poczuł zazdrość.Mimo iż wiedział,że to tylko przyjacielski gest.Mimo iż wiedział,że nie zabroni swojemu chłopakowi kontaktu ze światem.A tak bardzo by chciał.Na śniadanie były kanapki z kiełbasą i pomidorem.Zjadł tylko 3.Louis zaś 8.Głowa lokatego zastanawiała się jal on to wszystko pomieścił,ale nieważne.
*Perpektywa Louisa*
Mój chłopak oznajmił mi,że idzie do swojego pokoju.Batdzo chciałbym pójść z nim,ale to już byłaby przesada według Rose.Sądzi że powonniśmy być ostrożni.Pani Smith mogłaby coś podejrzewać.Ona nie znosi inności niiektórych ludzi.Miałem zostań,ponieważ rose chciała ze mną porozmawiać.
-Hej Louisku możemy porozmawiać?-Z jej głosu wywnioskowałem,że jest smutna
-Tak,o czym?
-O kim,Louis o kin.o Harrym-westchnęła
-Co się stało?
-Widzisz on ostatnio mało je.
-Ostatnio,czyli od kiedy?-Spytałem zdenerwowany drapiąc się po karku.
-Od dwóch tygodni.Porozmawiaj z nim dobrze?
-Jasne Pa!
Mój kierunek-pokój Stylesa.Gdy do niego weszłem nie zauważyłem by mój okruszek był obecny.
-Harry?-zapytałem dla pewności.
-Tak?-usłyszałem szept.Był na łóżku.Ale nie dziwię się czemu go nie zobaczyłem,skoro w pokoju panowała ciemność.
-Czemu się głodzisz?-Spytałem spokojnie.
-Co?!Kto ci takich głupot naopowiadał-krzyczał
-Nie kłam,proszę powiedz czemu?-Byłem bliski płaczu.
-Bo straciłem wiarę,że wrócisz.Louis ja już nie miałem siły-po jego policzkach spłynęło kilka łez.
Czyli,że on doprowadził się do takiego stanu przeze mnie?Ja sobie tego nigdy niw wybaczę!
*Perspektywa harry'ego*
Nie chciałem go oszukiwać,więc powiedziałem prawdę.Nie chcę by teraz się o to obwiniał.
-Obiecaj mi coś-powiedziałem całkiem poważnie patrząc mu prosto w oczy.-Obiecaj,że nigdy mnie nie zostawisz,że będziesz ze mną a ta chwila będzie trwać wiecznie.
*Perspektywa Louisa*
No co miałem powiedzieć?Musiałem mu nakłamać,bo gdybym powiedział ptawdę on by się zagłodził na śmierć!
-Obiecuję,że już nigdy Cię nie zostawię.Będziemy tak nierozłączni jak tylko się da.Ta chwila będzie wiecznie trwać,ale nie będziemy razem do końca naszych dni.Będziemy razem w nieskończoność mimo wszystko jesteśmy FOREVER!Nic i nikt nas nie rozdsieli,ale proszę nie głódź się!-spojrzałwm prosto w jego oczy.
-dla ciebie wszystko kochanie.Obiecuję.-odpowiedział mi, a ja złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek.
Hah.Chciałbym by ta chwila trwała wiecznie.Ale kto prócz mnie by nie chciał?Każdy chciałby mieć tak piękne życie ze swoim partnerem/partnerką.Ale zastanawiam się co będzie,gdy Louis osiągnie pełnoletność.
-Louis co się stanie za miesiąc?-spytałem.
-Jak co?Osiągnę pełnoletność i w końcu się stąd wydostanę.
-Chociaż ty będziesz miał szansę ułożyc swoje życie-uśmiechnąłem się.
-Ty głuptasie!Zabieram cię ze sobą!
-Ale gdzie zamieszkamy?
-Moja ciocia ma duży dom w Londynie.
-Będziemy mieszkać z twoją ciocią?-skrzywiłem się na tę myśl.
-Tak,ale to nie potwa długo,obiecuję.
-Proszę,nie obiecaj mi tego po prostu powiedz,że tak będzie.
-Tak będzie Harry.
-Tak z innej beczki jeszczce dziś ma przyjechać tutaj pani psycholog.Nie wiem po co nam ona,ale Smith powiedziała że spotkanka z nią będą obowiązkowe.
-Ah,ok.To był jej pomysł?
-Tak i powiedziała,że to między innymi przez takich ludzi jak ja-wyznałwm oburzony.
-Jak to-zapytał Louis-Co to ma znaczyć?!
-Nie wiem,mam to gdzieś-powiedziałem wkurzony.
-Zmieniłeś się.
-To chyba dobrze?
-Tak, w końcu nie jestes lalusiowaty-Mój chłopak pokazał swoje piękne uzębienie.
-Weź się ogarnij-warknąłem.
-Zdecydowanie.Już nie potrzebujesz mnie bym bronił cię przed starszymi,któr
zy ci dokuczają.jestem dhmny Hazz!
-Louis Smith sądzi,że nie umiem sobie radzić z agresywnością czy coś.
-Kolejny powód do dumy-Krzyknął uradowany chłopak.
-Lou-powiedziałem łagodnie i podniosłem dłoń,pogłaskałem nią delikatnie jego policzek i...pogłaskałen delikatnie jego policzek i PLASK!-ogarnij się-powiedziałem
-Osz ty, wredny!Nie spodziewałem się tego po tobie-oboje się zaśmialiśmy.Wiadomo,że nie zrobiłem tego specjalnie.Zrobiłem to delikatnie i dla beki.
*Perspektywa Louisa*
-Ja idę do siebie ok?-powiedziałem.
-Nie musisz się mnie o to pytać-Hazz się uśmiechnął-Jasne,idź-dodał po chwili.
Chciałbym zapamiętać te chwile na jak najdłużej.Zostało nam niewiele czasu.Już niedługo nie będziemy mogli robić tych wszystkich rzeczy.
Ale najgorsze jest to,że nie wiem jak powiedzieć o tym loczkowi.Nie chcę go zawieść.Może uda nam się coś wmyślić.They don't know about I love you Harry-pomyślałem.Nie mogłem patrzeć na tą jego roześmianą twarz,wiedząc że niedługo to wszystko się zmieni.Nie mogłem. THEY DON'T KNOW ABOUT US.Nie chcę go zranić,ale muszę.To takie głupie prawda?Muszę znaleźć jakiś sposób by nie zabolało go to tak mocno.
*Narrator*
Harry właśnie siedział i czytał książkę.Nie byle jaką,ponieważ nazywała się ona "Love Is Equal" i opowiadała o losie dwóch chłopców.Ona była taka sama jak ich życie.Życie Larry'ego.Była smutna i wzruszająca,ale bohaterowie na codzień byli szczęśliwi i nie przejmowali się tym co będzie dalej.Harry był szczęśliwy i nie zdawał sobie sprawy z tego,że Louis cierpi bo nie wie jak przekazać mu ważną dla nich obu wiadomość.Jeden chłopiec był szczęśliwy i beztroski podczas gdy ten drugi smutny i przygnębiony.Są jak woda i ogeiń,dzień i noc.Lecz mimo wszystko nie poddadzą się.Będą dalej walczyć.Aż w końcu ich historia się zakończy.
__________________________________________ Heyyy :3
Jesten z I rozdziałem.I wydaje mi się nudny,ale ostateczna ocena należy do was.Sorry za błędy!
Lovki :***
-Chyba będzie burza-westchnął smutno Harry
-Boisz się?-Zapytał Louis
-Nie,ale każdy pretekst jest dobry by zapytać cię,czy spędzisz tę noc ze mną-lokaty uśmiechnął się,a jego dołeczki pierwszy raz od dawna ujrzały światło dzienne.
-Spryciażu-17-latek puścił mu oczko
-To jak Loieh?-Powiedział młodszy z tą charakterystyczną chrypką w głosie
-Chyba nie wypada odmówić swojemu chłopakowi co Lockers?Chodźmy-poczochrał jego czuprynę.
Poszli do pokoju Stylesa.Wzięli prysznic i ułożyli się wygodnie w łóżku."Pokazali jak bardzo się kochają"* i zasnęli wtuleni w siebie gdzieś koło godziny 2 nad ranem.
Jednak rano nie obudzili się w tych samych pozycjach.Harry leżał na podłodze a Louis zajmował całe łóżko.Zielonooki postanowił iż nie ujdzie mu yo na sucho.Zemścił się na nim.
-AŁŁ-krzyknął starszy,ponieważ spadł z łozgotem z łóżka.
-HaHa-Styles nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
Później oczywiście obaj się przeprosili na jaw wyszło,że Louis zwalił Harry'ego z łóżka gdy spał,ponieważ cały czas się w nim rozpychał.A dlatego,że miał mocny sen zoorientował się o tym dopiero teraz.Kiedy chłopcy byli w stołówce wszyscy rzucili się by przywitać z Tomlinsonem.Lokaty poczuł zazdrość.Mimo iż wiedział,że to tylko przyjacielski gest.Mimo iż wiedział,że nie zabroni swojemu chłopakowi kontaktu ze światem.A tak bardzo by chciał.Na śniadanie były kanapki z kiełbasą i pomidorem.Zjadł tylko 3.Louis zaś 8.Głowa lokatego zastanawiała się jal on to wszystko pomieścił,ale nieważne.
*Perpektywa Louisa*
Mój chłopak oznajmił mi,że idzie do swojego pokoju.Batdzo chciałbym pójść z nim,ale to już byłaby przesada według Rose.Sądzi że powonniśmy być ostrożni.Pani Smith mogłaby coś podejrzewać.Ona nie znosi inności niiektórych ludzi.Miałem zostań,ponieważ rose chciała ze mną porozmawiać.
-Hej Louisku możemy porozmawiać?-Z jej głosu wywnioskowałem,że jest smutna
-Tak,o czym?
-O kim,Louis o kin.o Harrym-westchnęła
-Co się stało?
-Widzisz on ostatnio mało je.
-Ostatnio,czyli od kiedy?-Spytałem zdenerwowany drapiąc się po karku.
-Od dwóch tygodni.Porozmawiaj z nim dobrze?
-Jasne Pa!
Mój kierunek-pokój Stylesa.Gdy do niego weszłem nie zauważyłem by mój okruszek był obecny.
-Harry?-zapytałem dla pewności.
-Tak?-usłyszałem szept.Był na łóżku.Ale nie dziwię się czemu go nie zobaczyłem,skoro w pokoju panowała ciemność.
-Czemu się głodzisz?-Spytałem spokojnie.
-Co?!Kto ci takich głupot naopowiadał-krzyczał
-Nie kłam,proszę powiedz czemu?-Byłem bliski płaczu.
-Bo straciłem wiarę,że wrócisz.Louis ja już nie miałem siły-po jego policzkach spłynęło kilka łez.
Czyli,że on doprowadził się do takiego stanu przeze mnie?Ja sobie tego nigdy niw wybaczę!
*Perspektywa harry'ego*
Nie chciałem go oszukiwać,więc powiedziałem prawdę.Nie chcę by teraz się o to obwiniał.
-Obiecaj mi coś-powiedziałem całkiem poważnie patrząc mu prosto w oczy.-Obiecaj,że nigdy mnie nie zostawisz,że będziesz ze mną a ta chwila będzie trwać wiecznie.
*Perspektywa Louisa*
No co miałem powiedzieć?Musiałem mu nakłamać,bo gdybym powiedział ptawdę on by się zagłodził na śmierć!
-Obiecuję,że już nigdy Cię nie zostawię.Będziemy tak nierozłączni jak tylko się da.Ta chwila będzie wiecznie trwać,ale nie będziemy razem do końca naszych dni.Będziemy razem w nieskończoność mimo wszystko jesteśmy FOREVER!Nic i nikt nas nie rozdsieli,ale proszę nie głódź się!-spojrzałwm prosto w jego oczy.
-dla ciebie wszystko kochanie.Obiecuję.-odpowiedział mi, a ja złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek.
Hah.Chciałbym by ta chwila trwała wiecznie.Ale kto prócz mnie by nie chciał?Każdy chciałby mieć tak piękne życie ze swoim partnerem/partnerką.Ale zastanawiam się co będzie,gdy Louis osiągnie pełnoletność.
-Louis co się stanie za miesiąc?-spytałem.
-Jak co?Osiągnę pełnoletność i w końcu się stąd wydostanę.
-Chociaż ty będziesz miał szansę ułożyc swoje życie-uśmiechnąłem się.
-Ty głuptasie!Zabieram cię ze sobą!
-Ale gdzie zamieszkamy?
-Moja ciocia ma duży dom w Londynie.
-Będziemy mieszkać z twoją ciocią?-skrzywiłem się na tę myśl.
-Tak,ale to nie potwa długo,obiecuję.
-Proszę,nie obiecaj mi tego po prostu powiedz,że tak będzie.
-Tak będzie Harry.
-Tak z innej beczki jeszczce dziś ma przyjechać tutaj pani psycholog.Nie wiem po co nam ona,ale Smith powiedziała że spotkanka z nią będą obowiązkowe.
-Ah,ok.To był jej pomysł?
-Tak i powiedziała,że to między innymi przez takich ludzi jak ja-wyznałwm oburzony.
-Jak to-zapytał Louis-Co to ma znaczyć?!
-Nie wiem,mam to gdzieś-powiedziałem wkurzony.
-Zmieniłeś się.
-To chyba dobrze?
-Tak, w końcu nie jestes lalusiowaty-Mój chłopak pokazał swoje piękne uzębienie.
-Weź się ogarnij-warknąłem.
-Zdecydowanie.Już nie potrzebujesz mnie bym bronił cię przed starszymi,któr
zy ci dokuczają.jestem dhmny Hazz!
-Louis Smith sądzi,że nie umiem sobie radzić z agresywnością czy coś.
-Kolejny powód do dumy-Krzyknął uradowany chłopak.
-Lou-powiedziałem łagodnie i podniosłem dłoń,pogłaskałem nią delikatnie jego policzek i...pogłaskałen delikatnie jego policzek i PLASK!-ogarnij się-powiedziałem
-Osz ty, wredny!Nie spodziewałem się tego po tobie-oboje się zaśmialiśmy.Wiadomo,że nie zrobiłem tego specjalnie.Zrobiłem to delikatnie i dla beki.
*Perspektywa Louisa*
-Ja idę do siebie ok?-powiedziałem.
-Nie musisz się mnie o to pytać-Hazz się uśmiechnął-Jasne,idź-dodał po chwili.
Chciałbym zapamiętać te chwile na jak najdłużej.Zostało nam niewiele czasu.Już niedługo nie będziemy mogli robić tych wszystkich rzeczy.
Ale najgorsze jest to,że nie wiem jak powiedzieć o tym loczkowi.Nie chcę go zawieść.Może uda nam się coś wmyślić.They don't know about I love you Harry-pomyślałem.Nie mogłem patrzeć na tą jego roześmianą twarz,wiedząc że niedługo to wszystko się zmieni.Nie mogłem. THEY DON'T KNOW ABOUT US.Nie chcę go zranić,ale muszę.To takie głupie prawda?Muszę znaleźć jakiś sposób by nie zabolało go to tak mocno.
*Narrator*
Harry właśnie siedział i czytał książkę.Nie byle jaką,ponieważ nazywała się ona "Love Is Equal" i opowiadała o losie dwóch chłopców.Ona była taka sama jak ich życie.Życie Larry'ego.Była smutna i wzruszająca,ale bohaterowie na codzień byli szczęśliwi i nie przejmowali się tym co będzie dalej.Harry był szczęśliwy i nie zdawał sobie sprawy z tego,że Louis cierpi bo nie wie jak przekazać mu ważną dla nich obu wiadomość.Jeden chłopiec był szczęśliwy i beztroski podczas gdy ten drugi smutny i przygnębiony.Są jak woda i ogeiń,dzień i noc.Lecz mimo wszystko nie poddadzą się.Będą dalej walczyć.Aż w końcu ich historia się zakończy.
__________________________________________ Heyyy :3
Jesten z I rozdziałem.I wydaje mi się nudny,ale ostateczna ocena należy do was.Sorry za błędy!
Lovki :***
Świetny rozdział, czekam, na nexta z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńMasz talent, nie marnuj go :)