Siedziałem od dwóch godzin na korytarzu.Policjanci przesłuchiwali pokolei każdego z nas.Ja,Annie,Robin i teraz Liam…siedzi tam już jakieś 30 minut.Ja zaś wyszedłem po 5.Zrozumieli,że ja nic w tej sprawie nie wiem.Tak właściwie to nigdy nie lubiłem Liasia,jak to oni na niego mówią.Od pierwszego spotkania.byłem…zazdrosny?Co nieeeee!Jak mogłem tak pomyśleć?!Od kiedy to ja Tomlinson jestem zazdrosny o styles'a?!To nie możliwe!Nie możliwe!Nie rozumiem.Niby sobie nad czymś rozmyślam i nagle moja podświadoność mówi mi takie rzeczy.Ona jest fałszywa.Chce żebym pomyślał iż kocham loczka.Nie i koniec!Mi po prostu na tym zależy.On jest taki…kochany,słodki,piękny i normalnie cudowny,chłopiec jak nie z tego świata!Zastanawiam się czemu on zadaje się z kimś takim jak Payne.Ja tam nie widziałbym w nim mojego przyjaciela.O nie!Jest dziwny.Niby taki jak Styles,ale inaczej wygląda i się zachowuje.Jest bardziej ogarnięty,ale to nie znaczy że się nie wygłupia.A skąd ja to wiem?Ach,tak bo zamiast pójść do domku,to ja sobie poszedłem za nimi.O jeszcze jeden ważny szczegół!Pokłócili się tam wtedy.Może się nie pogodzą?Nie.Pogodzą się w końcu są best friend.No,ale może dzięki tej sprzeczki Li wcześniej wyjedzie?Ty!Czemu ja,o tym myśl?Chyba teraz powinno mnie bardziej interesować gdzie jest loczek,czy jest cały i zdrowy i w ogóle.
Nagle drzwi się otworztły.Liam i policjant z nich wyszli.
-No więc zaczniemy poszukiwania.Nie obiecuję że go znajdziemy.
-Możemy coś robić?-spytał Robin.
-Wrócić do domu i odpocząć.Nie myślcie o tym.Zadzwonię.
-Jak mam o tym nie myśleć?!-krzyknęła Annie.
-Proszę,niech pani się uspokoi on ma rację-powiedział Liam.
Więc zrobiliśmy tak jak nam kazano.Wróciliśmyy do domu.Ja do swojego oczywiście.Od razu zadzwoniłem do chłopaków,żeby się z nimi spotkać.
-Hey zaynie spotkamy się o 13 koło domu Marry ok?
-Jasne,coś się stało?
-W pewnym sensie to tak.Więcej potem,nara.-rozłączyłem się.
-Siema Josh,spotkajmy się o 1 koło chaty Marry.
-Siema,jasne do zobaczenia.
-Jasne.-rozłączyłem się.
-Elo siva.
-Elo Loui,co tam?
-spotkamy się koło opuszczonej chaty Marry za godzinę?
-Ok-rozłączyłem się.
Tak zwykle wyglądają moje rozmowy z chłopakmi.Żeby im coś powiedzieć wolę się spotkać.No więc mam godzinę.Chyba się przebiorę,bo wyglądam jak jakiś menel.Założyłem na siebie jakieś stare ciuchy…to nie w moim stylu prawda?Więc przebranie się jest konieczne.Założyłem białą bluzkę,na krótki rękaw do tego ciemne,granatowe jeansy i wyglądam tak jak powinienem.Per-fect.Tylko co zrobic z włosami?Trochę się zapuściłem.Właściwie to moja fryzura jest prawie taka sama jak Harry'ego.Hehe dziwne.Dobra,może zrobię…sobie kitkę.Sprawdziłem godzinę. 12:45 hoho.Powinienem już wyjść.Wyszedłem na korytarz.
-Loulou?-powiedziała Daisy.
-Tak?
-Pobawisz się ze mną?-zrobiła minę szczeniaczka.Wziąłem ją na ręce i powiedziałem.-Skarbie,jestem teraz zajęty,ale jak wrócę to pobawię się z tobą lalami dobrze?
-Dobrze-pocałowałem ją i postawiłem na ziemi.
-Gdzie idziesz tym razem?-Spytała Lottie…no co to jest?!Co się tak nagle mną wszyscy interesują?!
-Przejść się.
-To zabierz ze sobą bliźniaczki.
-Wiesz…
-Wiem.Idziesz się z kimś spotkać,ale z kim?-spytała łagodnie.
-Z chłopakami.
-Wcześniej nie byłeś u Josh'a.Widziałam cię pod domem Styles'a.Co tam robiłeś?
-Musiałaś się pomylić.Mnie tam nie było na razie.A i powiedz mamie,że nie wiem kiedy wrócę.
-No dobra-westchnęła,a ja odeszłem.
Ello!
No to jest 15 rozdział.Tak przy okazji.Piszę opowiadanie o Larrym Stylinsonie,ale nie jestem LS.Na jestem SL (szczęście Louis'a).Ale lubię opowiadania o Larry'm.Pliss komentujcie :***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz