MÓJ TT:5NiceBoys
*LOUIS*
Obudził mnie dzwonek telefonu.Piosenka Carly Rae Jespen Call My Maybe.Spojrzałem na wyświetlacz i omało się nie udusiłem.Nie wiem nawet czym,skoro nie miałem nnic w buzi.Powietrzem.Dzwoniła do mnie mama Harry'ego.A jest godzina 7:30 i WAKACJE.Kto by wstawał tak wcześnie? I to jeszcze w W.A.K.A.C.J.E!Dobra,odbiorę.
-Halo?-ziewnąłem
-Louis?-zapytał głos w słuchawce.
-Tak tu Lous.Coś się stało Annie?-Co prawda nie byłem z nią na ty,ale dziwnie mi mówić pani.Taki dziwny wyraz.
-Jest może z tobą Harry?-jej pytanie mnie zdziwiło.Teraz zorientowłem się,że ona płakała.
-Nie-odpowiedziałem.
-Wiem,że możesz być zaskoczony pytaniem.-zrobiła przerwę,jakby nie mogła nic więcej powiedzieć.-On zaginął-powiedziała.
-Co,ale jak to?!-spytałem zszokowany.
-Normalnie…byli z Liam'em na imprezie i nie wrócili z niej już razem.
-Co za sukinsyn go porwał?!-pisnąłem.
-Nie wiem.Jeśli naprawdę ci na nim zależy,przjdź do nas jak najszybciej dobrze?
-Oczywiscie do zobaczenia.-powiedziałem i odłożyłem telefon.
Co za pytanie.Jasne,że mi na nim zależy.Byłem dla niego taki okropny.Po jego odejściu naprawdę się zmieniłem.Miałem dość znęcania się nad innymi,ale to nie oznacza że się całkiem zmieniłem.raczej zrobiłem to ze względu na niego.Zrozumiałem,że źle robiłem.Jednak nadal jestem "pan popularny Tomlinson".Tylko,że jestem nieco milszy niż moi kumple.Na początku byli tacy jakby rozczarowani moim zachowaniem.Ale z biegiem czasu to zaakceptowali.Nie rozumiem tylko czemu było im tak trudno to zrobić.Właściwie to Zayn'owi.Siva i Josh tylko an początku byli tenu przeciwni.Nie zgadzali się z moimi poglądami.No,ale w końcu to zrozumieli.Siva nadal jest taki…zły,podły?Coś z tych rzeczy.Ale jednak dla mnie jest jak brat.Dla mnie zachowuje się inaczej.Jest taki opiekuńczy,troskliwy i w ogóle zależy mu na mnie.Wyznał mi nawet,że mnie kocha.Byłe wtedy nieźle zdziwiony.Wytłumaczył mi,że chodzi tu o miłość braterską.On jest naprawdę miły,ale zależy dla kogo.Jeżeli kogoś po prostu od początku nie lubi,do końca będzie go gnębił.To chyba jego jedyna wada.
Założyłem na siebie pierwsze,lepsze ciuchy i jakieś czarne buty.W tym momencie to jak wyglądam było najmniej ważną rzeczą.Przecież Harry może teraz cierpieć.Chcąc jak najszybciej dotrzeć do rezydencji Styles'ów przerwałem moje rozmyślania na bezsensowne tematy.Ten chłopiec zajmuje całą moją głowę.Otworzyłem drzwi prowadzące na zewnątrz i pierwsze co ujrzałem to moja mama.
-Hej synu-powiedziała.
-Witaj mamo-uśmiechnąłem.się do niej.
-Wybierasz się gdzieś?-spytała.
-Tak,do Josha-skłamałem.
-Ok pa!-uśmiechnęła się.
Dopiero idąc ulicą zauważyłem jak bardzo jest ciepło.Pogoda jest piękna.Niebo bezchmurne,słońce świeci i wieje lekki wiatr.Kto by się spodziewał,że w tak piękny dzień zdarzy się coś tak okropnego.Przechodziłem obok wielu różnyh domów.Jedne były większe,drugie mniejsze.Jedne żółte,drugie białe.Każde były inne,lecz łączyło je jedno.Rodzina.W każdym z nich mieszkały szczęśliwe rodziny.Nie wiem czy mógłbym tak nazwać mój dom.Zdecydowanie tak,ale chciałbym mieć choć jednego brata.Tylko o to proszę od lat.Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.Niestety,jak widać nie zasłużyłem na to.Gdy byłem już pod tym domem,w którym wydarzyło się tak wielkie nieszczęście, zatrzymałem się na chwilę.Moją uwagę przykół jeden szczegół.Samochód.W Doncaster taki samochód ma tylko Robin.Więc co on tutaj robi?No dobra.Jak nie wejdę,to się nie dowiem.Zapukałem do drzwi.Po chwili otworzyła mi je rodzicielka tego wspaniałego Harry'ego Styles'a.
-Och Louis wejdź-powiedziała.
-Więc jak to się stało?-spytałem.
-Poszliśmy z Harry'm na imprezę.Ja nie chciałem ale on nalegał.Normalnie bym nie poszedł,ale go znam i nie chciałem by stała mu się krzywda.Niestety.Nie spuszczałem go z oczu.W pewnym momencie poszedłem do toalety.Gdy wyszedłem jego już nie było.To moja wina,moja wina…-powiedział Liam,cicho szlochając.
-Louis-powiedział Robin.-należą ci się jakieś wyjaśnienia.Nie wiesz co tu robię.Jesteś bliską osobą dla Harry'ego więc możesz się dowiedzieć.Jestem ojczymem lokatego.-powiedział a mnie zatkało.Nigdy nie miałem do czynienia z takimi rodzinami,mimo iż mój tata wziął rozwód z mamą.Nigdy nie zadawałem się z kimś w podobnej sytuacji.
-Nie wiedziałem.Harry nic mi nie powiedział.-odparłem
-Wiem.Jest to dla niego trudny temat.On tylko udaje,że mnie zaakceptował Annie.-Tu spojrzał na mamę Hazzy.
-Rob,jest mi teraz tak przykro.Te wszystkie słowa,które wypowiedziałam do niego.Myślałam,że to prawda ale teraz jednak zrozumiałam,że mi na nim zależy-schowała twarz w dłonie.
-Nie bardzo rozumiem-odpowiedział ojczym i spojrzał na mnie.-a ty Lou?
-Ja tak samo.
-Myślałam,że Harry wyżalił się choć któremuś z was.Miałabym mniej do powiedzenia.-westchnęła smutno.-Po prostu źle go traktowałam.Ciągle okłamywałam.Nie kochałam.On nie był takim synem jakiego chciałam.Cały czas tylko by płakał.Jest taki smutny.Ja nie potrafię mu pomóc.Przestałam w niego wierzyć,powiedziałam…-nie dokończyła bo się rozpłakała.
-Powiedziała pani,że loczek jest nic nie warty.Żałuje,że go urodziła.I wiele innych złych rzeczy.Przepraszam, że to mówię,ale on jest wyjątkowy.Harry ma niesamowity głos.Ma talent do grania w piłkę.Potrafi też grać na gitarze i pianinie.Jest jak nie z tej ziemii.Gdybym był inny tak jak on na 100% bym się w nim zakochał-powiedział Liam.
-Matko!-przyłożyłem dłoń do ust.
-Tak bardzo tego żałuję-szepnęła.
-Ok wiem,teraz my wszyscy prócz Liasia żałujemy tego jak go traktowaliśmy,ale chyba raczej powinniśmy coś z tym zrobić prawda?-Powiedział Robin.
-No jasne!-powiedziałem.-szkoda że nikt z nas na to cześniej nie wpadł-powiedziałem nieco poirytowany.
-Jedźmy na policję-powiedział daddy.Wszyscy się zgodziliśmy.
HEy no i jak? Podoba się miśki wy moje? :*
*LOUIS*
Obudził mnie dzwonek telefonu.Piosenka Carly Rae Jespen Call My Maybe.Spojrzałem na wyświetlacz i omało się nie udusiłem.Nie wiem nawet czym,skoro nie miałem nnic w buzi.Powietrzem.Dzwoniła do mnie mama Harry'ego.A jest godzina 7:30 i WAKACJE.Kto by wstawał tak wcześnie? I to jeszcze w W.A.K.A.C.J.E!Dobra,odbiorę.
-Halo?-ziewnąłem
-Louis?-zapytał głos w słuchawce.
-Tak tu Lous.Coś się stało Annie?-Co prawda nie byłem z nią na ty,ale dziwnie mi mówić pani.Taki dziwny wyraz.
-Jest może z tobą Harry?-jej pytanie mnie zdziwiło.Teraz zorientowłem się,że ona płakała.
-Nie-odpowiedziałem.
-Wiem,że możesz być zaskoczony pytaniem.-zrobiła przerwę,jakby nie mogła nic więcej powiedzieć.-On zaginął-powiedziała.
-Co,ale jak to?!-spytałem zszokowany.
-Normalnie…byli z Liam'em na imprezie i nie wrócili z niej już razem.
-Co za sukinsyn go porwał?!-pisnąłem.
-Nie wiem.Jeśli naprawdę ci na nim zależy,przjdź do nas jak najszybciej dobrze?
-Oczywiscie do zobaczenia.-powiedziałem i odłożyłem telefon.
Co za pytanie.Jasne,że mi na nim zależy.Byłem dla niego taki okropny.Po jego odejściu naprawdę się zmieniłem.Miałem dość znęcania się nad innymi,ale to nie oznacza że się całkiem zmieniłem.raczej zrobiłem to ze względu na niego.Zrozumiałem,że źle robiłem.Jednak nadal jestem "pan popularny Tomlinson".Tylko,że jestem nieco milszy niż moi kumple.Na początku byli tacy jakby rozczarowani moim zachowaniem.Ale z biegiem czasu to zaakceptowali.Nie rozumiem tylko czemu było im tak trudno to zrobić.Właściwie to Zayn'owi.Siva i Josh tylko an początku byli tenu przeciwni.Nie zgadzali się z moimi poglądami.No,ale w końcu to zrozumieli.Siva nadal jest taki…zły,podły?Coś z tych rzeczy.Ale jednak dla mnie jest jak brat.Dla mnie zachowuje się inaczej.Jest taki opiekuńczy,troskliwy i w ogóle zależy mu na mnie.Wyznał mi nawet,że mnie kocha.Byłe wtedy nieźle zdziwiony.Wytłumaczył mi,że chodzi tu o miłość braterską.On jest naprawdę miły,ale zależy dla kogo.Jeżeli kogoś po prostu od początku nie lubi,do końca będzie go gnębił.To chyba jego jedyna wada.
Założyłem na siebie pierwsze,lepsze ciuchy i jakieś czarne buty.W tym momencie to jak wyglądam było najmniej ważną rzeczą.Przecież Harry może teraz cierpieć.Chcąc jak najszybciej dotrzeć do rezydencji Styles'ów przerwałem moje rozmyślania na bezsensowne tematy.Ten chłopiec zajmuje całą moją głowę.Otworzyłem drzwi prowadzące na zewnątrz i pierwsze co ujrzałem to moja mama.
-Hej synu-powiedziała.
-Witaj mamo-uśmiechnąłem.się do niej.
-Wybierasz się gdzieś?-spytała.
-Tak,do Josha-skłamałem.
-Ok pa!-uśmiechnęła się.
Dopiero idąc ulicą zauważyłem jak bardzo jest ciepło.Pogoda jest piękna.Niebo bezchmurne,słońce świeci i wieje lekki wiatr.Kto by się spodziewał,że w tak piękny dzień zdarzy się coś tak okropnego.Przechodziłem obok wielu różnyh domów.Jedne były większe,drugie mniejsze.Jedne żółte,drugie białe.Każde były inne,lecz łączyło je jedno.Rodzina.W każdym z nich mieszkały szczęśliwe rodziny.Nie wiem czy mógłbym tak nazwać mój dom.Zdecydowanie tak,ale chciałbym mieć choć jednego brata.Tylko o to proszę od lat.Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.Niestety,jak widać nie zasłużyłem na to.Gdy byłem już pod tym domem,w którym wydarzyło się tak wielkie nieszczęście, zatrzymałem się na chwilę.Moją uwagę przykół jeden szczegół.Samochód.W Doncaster taki samochód ma tylko Robin.Więc co on tutaj robi?No dobra.Jak nie wejdę,to się nie dowiem.Zapukałem do drzwi.Po chwili otworzyła mi je rodzicielka tego wspaniałego Harry'ego Styles'a.
-Och Louis wejdź-powiedziała.
-Więc jak to się stało?-spytałem.
-Poszliśmy z Harry'm na imprezę.Ja nie chciałem ale on nalegał.Normalnie bym nie poszedł,ale go znam i nie chciałem by stała mu się krzywda.Niestety.Nie spuszczałem go z oczu.W pewnym momencie poszedłem do toalety.Gdy wyszedłem jego już nie było.To moja wina,moja wina…-powiedział Liam,cicho szlochając.
-Louis-powiedział Robin.-należą ci się jakieś wyjaśnienia.Nie wiesz co tu robię.Jesteś bliską osobą dla Harry'ego więc możesz się dowiedzieć.Jestem ojczymem lokatego.-powiedział a mnie zatkało.Nigdy nie miałem do czynienia z takimi rodzinami,mimo iż mój tata wziął rozwód z mamą.Nigdy nie zadawałem się z kimś w podobnej sytuacji.
-Nie wiedziałem.Harry nic mi nie powiedział.-odparłem
-Wiem.Jest to dla niego trudny temat.On tylko udaje,że mnie zaakceptował Annie.-Tu spojrzał na mamę Hazzy.
-Rob,jest mi teraz tak przykro.Te wszystkie słowa,które wypowiedziałam do niego.Myślałam,że to prawda ale teraz jednak zrozumiałam,że mi na nim zależy-schowała twarz w dłonie.
-Nie bardzo rozumiem-odpowiedział ojczym i spojrzał na mnie.-a ty Lou?
-Ja tak samo.
-Myślałam,że Harry wyżalił się choć któremuś z was.Miałabym mniej do powiedzenia.-westchnęła smutno.-Po prostu źle go traktowałam.Ciągle okłamywałam.Nie kochałam.On nie był takim synem jakiego chciałam.Cały czas tylko by płakał.Jest taki smutny.Ja nie potrafię mu pomóc.Przestałam w niego wierzyć,powiedziałam…-nie dokończyła bo się rozpłakała.
-Powiedziała pani,że loczek jest nic nie warty.Żałuje,że go urodziła.I wiele innych złych rzeczy.Przepraszam, że to mówię,ale on jest wyjątkowy.Harry ma niesamowity głos.Ma talent do grania w piłkę.Potrafi też grać na gitarze i pianinie.Jest jak nie z tej ziemii.Gdybym był inny tak jak on na 100% bym się w nim zakochał-powiedział Liam.
-Matko!-przyłożyłem dłoń do ust.
-Tak bardzo tego żałuję-szepnęła.
-Ok wiem,teraz my wszyscy prócz Liasia żałujemy tego jak go traktowaliśmy,ale chyba raczej powinniśmy coś z tym zrobić prawda?-Powiedział Robin.
-No jasne!-powiedziałem.-szkoda że nikt z nas na to cześniej nie wpadł-powiedziałem nieco poirytowany.
-Jedźmy na policję-powiedział daddy.Wszyscy się zgodziliśmy.
HEy no i jak? Podoba się miśki wy moje? :*
Mi się bardzo podoba , czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPodobają mi się wszystkie rozdziały jednego jak i drugiego imaginu. Nie jestem LS ale treść łapie za serce. Lekko się to czyta bo rozdziały nie są długie. Ja przeczytałam wszystko w 15 minut, jest już późno a o dziwo nie boli mnie głowa od czytania i mam ochotę na więcej. Sory, że się tak rozpisałam ale chciałam zostawić po sobie wyraźny 'ślad' :D
OdpowiedzUsuń