niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 26

*Perspektywa Niall'a*

-Dawajcie spadamy!-Usłyszałem krzyk Malik'a.Po chwili chłpacy zniknęli z mojego pola widzrnia.Tchórze-moja pierwsza myśl.Drugą było to co chciałem zrobić od razu-uratowanie Harry'ego.Biedak cały czas był tam w wodzie.Nie miał już siły by utrzymać sie wierzchu.Ściągnąłem koszulkę i skoczyłem do lodowatej wody.

-Harry!-Krzyknąłem podpływając do topiącego się chłopaka.-Chodź tu.-powiedziałem łapiąc go.Jej uratowałem czyjeś życie.Wyciągnąłem go na brzeg.

-Co tu się dzieje!?-Spytał policjant.

-On się topił!-krzyknąłem.

-Jak to,czemu?-Zapytał.

-Niech pan nie pyta tylko po karetkę dzwoni!

-Dobrze,dobrze.-powiedział i wyciągnął telefon.

-Harry,Harry,Harry,Harry!-Czemu on się nie budzi?!Jeszcze chwilę temu był przytomny!

-Karetka zaraz przyjedzie.Opowiedz mi,jak do tego doszło?

-No bo graliśmy z chłopakami w piłkę i podzieliliśmy soę na dwie drużyny.W jednej kapitanem był Harry,a drugiej Zayn.Zayn wymyślił żeby się zakład.Kapitan drużyny,która przegrała miał skoczyć do jeziora.Mówiliśmy z chłopakami,że to głupi pomysł,ale no tak jakoś wyszło.-zakończyłem swoją wypowiedź.W tym samym czasie przyjechała karetka.

-Kto jest ranny?-Spytał męszczyzna w czerwonym stroju.

-Harry.-Wskazałem na niego ręką.

-Topił się.-Dodał od siebie policjant.

-Jesteś kimś z jego rodziny?

-Tak kuzynem.-Skłamałem.

-No to wsiadaj.-powiedział.

***
-Nialler gdzie jesteś?!-krzyknął do słuchawki Louis.

-Loui…jestem w szpitalu.-westchnąłem.

-Co jak to?!

-Normalnie.

-Ale co ci się stało?

-Mi nic,raczej coś Harry'emu.

-Ale,jak to?

-Po prostu przyjedź.-podałem mu adres.

Nie wiem czy dobrze zrobiłem mówiąc mu,o tym.Niby jest chłopakiem Hazzy,ale on na niego nie zasługuje.Moim zdaniem.Gdyby mu na nim zależało nie zostawiłby go samego.Dobrze,że dziś przyjechałem,bo nie wien jak by się to skończyło.Nie chcę nawet,o tym myśleć.Nagle z sali wyszedł lekarz.

-Możesz do niego wejść.-powiedział.

-Dziękuję.-uśmiechnąłem się.

*Oczami Harry'ego*

Obudziłem się w jakimś białym pomieszczeniu.Obok mnie siedział Niall.

-Harry,stary.-przytulił mnie.-Zgaduję,że nie wiesz co się stało...

-Nie muszę wiedzieć.Domyślam się.-Powiedziałem tak cicho,że ledwo usłyszał.-Oni mnie zostawili.Niall kocham cię!Dzięki!-powiedziałem.

-Nie ma za co tak robią przyjaciele.

-A właściwie to gdzie oni teraz są?

-Sam nie wiem.Dzwoniłem do Lou, więc lada chwila się tu pojawią.

-Ok.Niall od dziś jesteś dla mnie ja brat.Dzięki,wielkie dzięki za to co zrobiłeś.Jesteś najlepszy.

-Wiesz na początku myślałem,że będziesz zły.Myślałem,że nie chcesz ratunku.Sam nie wiem skąd u mnie ta myśl sorry.

-Przerażasz mnie.Wiesz o mnie więcej niż kto inny.

-Czyli to prawda?

-No trochę tak,ale nie mów nikomu,o tym że chciałem odejść dobrze?

-Jasne,dla ciebie wszystko bracie.-Uśmiechnęliśmy się do siebie.Nagle drzwi do sali się otworzyły i ujrzałem w nich Tommo.

-Harry kochanie!-krzyknął i pocałował mnie w czoło.Spojrzałem na Ni.Dał mi jasny znak,żebym nie był zły na Lou.Wiem on jest po prostu zagubionym chłopcrm jak niegdyś ja.

-Cześć skarbie.-Powiedziałem.

-Jak się czujesz?

-Źle,ale nie martw się przejdzie mi.

-Boli cię coś?

-Ta głowa strasznie mnie boli,ale to nic.

-No dobrze.Skoro tak sądzisz.Przepraszam cię za zayn'a.

-Skończ,proszę nie mów mi nic o nim.

-To…przez niego?-szepnał do mnie Niall.

-Nie tylko Ni.-odszepnąłembdo niego.Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.

-Coś przede mną ukrywacie?-Spytał Lou.

-Nic takiego.Louis sądzę,że powinniśmy dać Hazzie odpocząć dobrze?Jutro wpadniemy.

-Jasne do zobaczenia!

-Pa.

I tak właśnie zostałem sam na sam ze swoimi myślami.Wszystko mi się pomieszało.Nie wiem co mam,o tym sądzić.Mój chłopaki zostawił mnie tam sam na pastwę losu.Dałbym sobie głowę uciąć,że gdyby nie było przy mnie Niall'a już dawno bym nie żył.Mimo iż marzyłem,o tym od kilku lat,kirdy teraz miałem szansę to zrobić…po prostu nie mogę.Jestem tchórzem.Możliwe.Kocham Niall'a,ale jako brata.Nie znam go nawet jeden dzień,a już wiem że będzie dobrym przyjacielem.On mnie trochę zdziwił.Nie zna mnie,a wie więcej niż myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz