Właśnie siedziałem w salonie u Tomlinson'ów.Piłem pomarańczowy sok.Obok mnie była Jay,Lottie no i Louis.Denerwowałem się,bo on właśnie miał spytać się swojej mamy czy mogę z nimi zamieszkać.Nie zdziwię jej się kiedy odmówi.Szczerze to sam umiem o siebie zadbać,nie potrzebuję jego pomocy,ale przecież on jest teraz moim chłopakiem.Trochę dziwnie mi z tym uczuciem.Zawsze go kochałem,ale nie wyobrażałem sobie,że będę z nim chodził.Po prostu nie potrafiłem.Wiem,że to dziwne.Zawsze sądziłem,że do siebie nie pasujemy.Byliśmy,a może nadal jesteśmy jak woda i ogień.Tacy inni.To dlatego sobie tego nie wyobrażałem.Zapomniałem jednak,o tym o czym mówiła mi zawsze mama.Przeciwieństwa się przyciągają.Teraz w to wierzę.Wierzę od dziś.Jak widać kiedyś moja mama,a teraz całkiem obca mi osoba dała mi dobrą radę.Teraz,to już chyba nic mnie nie zaskoczy.
-Mamo?
-Tak boo?
-Jest,a właściwie to mam do ciebie sprawę.
-Zaciekawiłeś mnie.Jaką?
-No to po pierwsze,nie mów do mnie boo,po drugie czy Harry może z nami zamieszkać?
-Um Louis,czemu pytasz?-Powiedziała zdziwiona Jay.
-Właśnie?W twoim domu dzieje się coś złego Harreh?-do rozmowy włączyła się Lottie.
-Nie,chyba nie-powiedziałem.
-No to nie wiem-zamyśliła się.
-Mamo proszę,chyba nie chcesz zostawić tego biednego chłopca na ulicy?-Louis zrobił minę szczeniaczka.
-Dobrze,ale co ci się stało?-zwróciła się do Louis'a.
-Yhhh ale w jakim sensie?
-No od kiedy masz dobre serce?
-Och błagam cię!
-Louis,nigdy nie przyprowadzałeś do nas swoich kolegów,a teraz prosisz o to by Harry z nami zamieszkał.Muszę jeszcze dodać iż niedawno byliście wrogami-wtrąciła Lottie.
-Tak byliśmy,ale Louis naprawdę ma dobre serce.Zmienił się.
-Cieszę się.W końcu słyszę o nim coś dobrego.
-I usłyszysz jeszcze wiele pozytywnych opinni na mój temat!
-Ok,no dobrze.Możesz u nas zamieszkać.
-Mamo tak ci dziękuję!
-A to nie loczek powinien mi dziękować?Nie masz za co Harold.To nic takiego.Z chęcią przenocuję cię przez jakiś miesiąc,może dwa ale gorzej będzie kiedy rozpocznie się rok szkolny.
-Niech pani się nie martwi!Wymyślimy coś!-w końcu to ja się odezwałem.
-Jaka tam pani,mów mi mamo słonko.No ja mam nadzieję,że coś wymyślicie,a teraz zmykajcie bo jest po 1 w nocy.
-Przepraszam,że jesteśmy tak późno i cię obudziliśmy-powiedział L.
-Macie szczęście,że jestem w nastroju.Dobranoc.
-Więc to będzie twój pokój kocie-właśnie wszedliśmy do średniej wielkości pokoju.Jedna ściana była w odcieniu dojrzałej jagody,a reszta miała kolor vaniliowy.Meble i okna były zrobione z ciemnego drewna.Firany też miały odcień fioletu.Jedną,całą ścianę zajmował regał oraz biurko,na którym był komputer.A na przeciwko regału,przy ścianie obok stało duże,dwuosobowe łóżko z pościelą w centki.Na parapecie stały jakieś kwiatki.Ładny pokój.Co prawda mój był lepszy,ale ten mi się nawet spodobał.
-Podoba ci się?-Spytał Lou.
-Może być-odpowiedziałem siadając na łóżko.
-Jak coś,to łazienka jest na przeciwko twojego pokoju.
-Ok.Wiesz spać mi się chce.
-Ach,dobra to ja już pójdę.-Miał już wychodzić,ale ja złapałem go za nadgarstek.
-Zaczekaj.-spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.-Naprawdę ci dziękuję-powiedziałem po chwili.
-Harry,zrobiłbym dla ciebie wszystko,przecież cię kocham!-Pocałował mnie w czubek głowy.-śpij dobrze-uśmiechnął się i wyszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz