środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 17

*Oczami Annie*

-Robin,jak myślisz znajdą go?-spytałam cała zapłakana.

-Hey nie płacz-starł ręką łzy z mojej twarzy.-Znajdą,jestem pewny.

-Obyś miał racje.

-Mam,ja zawsze mam rację.Jak się czujesz?

-A jak myślisz?Fatalnie.Źle,niedobrze.Nie mogę żyć ze świadomością tego,że mój syn został porwany-westchnęłam.

-Wiem,że jest ci z tym źle ale myśl pozytywnie.

-Nie umiem.Proszę cię,mógłbyś rozejrzeć się  po oklicy?

-Jasne,skoro tego chcesz.

-Ok dzięki.

Robin wyszedł.Tak bardzo chciałam by Harry się znalazł.To jest mój jedyny syn.Nie wiem co bym sobie zrobiła,gdyby się nie odnalazł.Nie wybaczyłabym sobie.Nie wybaczyłam bym sobie tego,że wcześniej go tak traktowałam i musiało się stać coś takiego żebym zrozumiała jak bardzo mi na nim zależy.Co ze mnie za matka?Wiem,że Robin go nie znajdzie,ale jakaś głupia nadzieja zawsze się znajdzie prawda?Siedziałam właśnie w salonie,gdy do domu wrócił Liam z zakupami,o które go po prosiłam.

-Wróciłem Annie!-Usłyszałam jego głos.

-Naprawdę ci dziękuję za te zakupy-poszłam za nim do kuchni.

-Ach-machnął ręką-Nie ma za co,lubię pomagać,wyręczać ludzi.A gdzie Rpbin?-spytał

-Poszedł rozejrzeć się po okolicy.Wiem,że to głupie ale mam uczucie że on gdzieś tutaj jest.

-Rozumiem.Mógłbym coś jescze dla ciebie zrobić?

-Tak.-zrobiłam przerwę.-Mógłbyś dotrzymać mi towarzystwa?

-Oczywiście,co porobimy?

-Może obejrzymy jakiś film?

-Dobrze.

-To zrobię popcorn i mam nadzieję,że nie zanudzę cię na śmierć,bo będziemy oglądać babskie telenowele-zaśmiał się.

-Jasne,że nie!Kiedyś oglądałem je z mamą.

-Naprawdę?Muszę ją poznać-zaśmialiśmy się

***
15 minut później.Siedziałam właśnie z Liasiem i oglądaliśmy telewizję,gdy nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi.Pomyślałam,że to Robin.Wstałam udałam się się do drzwi.To co tam zobaczyłam lekko mnie zszokowało.Stała tam policja z moim Harry'm.Z moim synem!

-Dzień dobry-powiedział mężczyzna w mundurze.

-Dzień dobry,matko curly!-krzyknęłam i  przytuliłam go.

-Znaleźliśmy go w opuszczonej fabryce,gdzie został porwany-zrobił krótką przerwę.-Ma trochę siniaków i takich tam,ale nic mu nie będzie.

-Nie wiem jak mam wam dziękować!-wykrzyknęłam,wtedy dołączył Liam.

-Annie czemu ta…-zatrzymał się-Harry!-wykrzyczał i zaczął skakać z radości.

-Nasza robota skończona.Nie do zobaczenia i miłego dnia-obaj się uśmiechnęli i wyszli.

-Harry kochanie,nawet nie wiesz jak tęskniłam!

*Perpektywa Liam'a*

-Harry czemu nic nie mówisz?-spytałem lekko zaniepokojony.

On tylko na mnie spojrzał.Ale jego oczy były całkiem inne.Te pi3kne zielone paczałki,które chciałaby mieć nie jedna osoba wyblakły.Miały taki lekki odcień,a większość tego koloru była taka szara.Jego oczy były bardziej szare i tak mocno wyblakłe.No i co najważniejsze zauważyłem tam przeokropny ból.Był tak wyraźny.Do tego jego oczy już nie świeciły.Nie było w nich tych radosnych iskierek.Chyba każdy ślepy zauważyłby,że jest z nim coś nie tak.Nie sądziłem,że tak bardzo się zmieni przez te 3-4dni.Teraz naprawdę zaczynam się nie pokoić.Patrzy na mnie tak,że aż chce mi się płakać!I nadal nic nie mówi.

-Harry?-Powiedziała zatroskana Annie.

-Proszę powiedz coś-zachciało mi się płakać.

-Czemu nic nie mówisz?Coś ci się stało?Synu!-Annie była bardzo…wystraszona.

Hey :3

Dziwnie zakończylam ten rozdział ale ok.Ważne,że Hazz się znalazł <3
Plossshee komentujcie! :*

Lovki miśki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz