Wszedłem na twittera i napisałem.
"A myślałem,że gorzej być nie może.5 minut temu mój świat się załamał"
I wyszedłem.
Zawołałem suczki i zawiązałem na smyczy.Powolnym krokiem wróciliśmy do domu.Po drodze minęliśmy park,rzekę i biedronkę.Mieszkałem w bogatszej części miasta.No ale wiadomo,że to wszystko dzięki Robin'owi.Gdy ustałem już przed naszą posesją.Otworzyłem bramkę,która była zamknięta na kluczyk.Spuściłem husky ze smyczy,a ja sam poszedłem do domu.Sprawdziłem godzinę.23:17 no nieźle.Mogłem nie wybierać się na żaden spacer.Ale ja to ja.Zawsze szukam jakiś wrażeń.Tak,tak.No to teraz pozostało mi iść do toalety i wziąć prysznic.Oczywiście z zimną wodą.Dobrze mi to zrobi.Wziąłem różowy ręcznik i wszedłem pod prysznic.Po 20minutach wyszedłem i rzuciłem się na łóżko.Wziąłem jeszcze telefon i tweetnąłem
"Nie wyobrażam sobie,że jutro kiedyś nadejdzie"
Zamknąłem aplikację i po jakiś 5 minutach zasnąłem.
***
Zerknąłem na zegarek.Godzina 03:41.Nie zasnę już.Choćbym nie wiem jak się starał nie uda mi się to.Znów miałem koszmar.A myślałem,że to jiż nigdy się nie powtórzy.Kiedyś co noc miałem te okropne sny.No więc wracając do kiedy dzisiejszego,śnił mi się pan Hicks.Pracodawca mojej mamy,który chce wciągnąc mnie w to bagno.A dalej...to zbyt drastyczne.Wstałem z łóżka.Postanowiłem,że pooglądam mój ulubiony serial "Friends".W nocy ciągle powtarzają odcinki.Postanowiłem,że skoro już nie zasnę,skoro już oglądam telewizję i skoro już mam miło spędzić ten czas,to może zrobię sobie popcorn.Zajrzałem do kuchni i po 10 minutach wyszedłem z niej niosąc w rękach pełny kubek z białymi chrupkami-popcornem.Wziąłem jeszcze telefon,który stał na szafce obok łóżka.
"Każdemu zdarza się ciężka noc,lecz ja mam tak co noc.Nie zasnę już"
Włączyłem telewizor no i oglądałem.To było dosyć nudne,ale nie na tyle by zachciało mi się spać.
***
Włożyłem rękę do żółtej miski,lecz nic nie złapałem.Przekąska się skończyła.Nagle mój telefon zawibrował.Kto o tak wczesnej porze chce ze mną rozmawiać?Zerknąłem na wyświetlacz."mamuś" ok,to było do przewidzenia.
-Halo?
-Cześć Curly,co robiłeś dziś wieczorem?
-Byłem z psami na spacerze,o co ci chodzi?
-Pan Hicks widział cię w dzielnicy Sivy i podbno tam z nimi...
-Nic tam nie robiłem,to on mnie śledził!
-Haha Harry,nikt w życiu nie opowiedział mi gorszej głupoty od ciebie!Po prostu masz z tym skończyć jasne?
-Ale powiedziałem przecież,że to nie ja!
-A ja mam świadka na to,że to ty!Jak wrócę to sobie porozmawiamy,a i Robin już o tum wie więc jemu będziesz musiał tłumaczyć się jako pierwszemu!A teraz żegnaj!
Nie odpowiedziałem.Samotna łza spłynęła po moim policzku.Żeby własna matka mi nie uwierzyła.Dobrze.Ostatnio często ją okłamywałem,no ale myślałem że ons dobrze wie.Wie o tym,że ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.Ona mnie nie zna.Nic o mnie nie wie.Nie nawidzę jej!Jak może mnie o to osądzać?A może jak blisko jest z tym swoim szefem?!Woli wierzyć jemu niż synowi,którego urodziła.A tak w ogóle to ona też mnie oszukiwała.Więcej razy niż ja!Mówiła że Robin to jego znajomy z pracy.Kłamstwo.Mówiła,że nic pomiędzy nimi nie ma.Kłamstwo.Mówiła,że mi wierzy.Kłamstwo.Mówiła,że mnie kocha!!Kłamstwo.Straciłem do niej zaufanie.Ona wciąż kłamie.Ja też ale nigdy nie kłamałem patrząc jej w oczy i mówiąc jak bardzo ją kocham.Nigdy nie kłamałem gdy zapraszałem do domu swoją.dziewczynę.Nigdy nie kłamałem w takich sprawach.To jest już przesada!Nie mogę jej nazywać własną matką.Dla mnie jest już nikim.Mam ją gdzieś.Czeka mnie jeszcze z Robinem i nią poważna rozmowa.Z robinem.owszem,ale z nią nie mam zamiaru rozmawiać.Podczas gdy tak rozmyślałem moje nogi "zaniosły" mnie na schody przed domem.W moim umyśle przeważało uczucie bólu,smutku,żalu,rozczarowania.Naprawdę się na niej zawiodłem,ale byłem też wkurzony.Ilekroć ona kłamała to wszystko wychodziło na jaw,a ból psychiczny był porównywalny do tego,jakby ktoś zawalił mi kopa w brzuch.To było nie do wytrzymania.A myślałem,że to mojego ojca nienawidzę najbardziej.Myliłem się.nie dziwię mu się już,że zostawił mamę.Jego okłamywała tak samo jak mnie.Nie jestem już na niego zły.Zrozumiałem.
***
Godzina 7:50.Za 10minut zacznie się zakończenie roku szkolnego.Ja i Louis skręcamy właśnie w bramę od szkoły.Jak ten czas szybko minął.
-Jak myślisz Hazz,z jaką średnią zakończysz ten rok szkolny?
-5.0-wyszczerzyłem się.
-Ja może będę miał 4.25 coś około tego.
-Nieźle-klepnąłem go po ramieniu.
-Dzięki-uśmiechnął się słodko.
Ach no tak nie wspomniałem.Mieliśmy udawać parę i trzymaliśmy się właśnie za ręce.Nie mogłem tego wytrzymać!Serce waliło mi jak szalone!Normalnie jakbym przebiegł maraton!Tomlinson powinieneś pójść do więzienai za to,co teraz robisz!
***
-Harry Styles ze średnią 4.82 i Louis Tomlinson ze średnią 4.75!-wywołano nas na środek.Dla mnie to była normalka.Byłem przyzwyczajony.Ale po Lou'im widać było zdziwienie i zaskoczenie.Oczywiście pozytywne.Zmienił się.On nie jest zły.Wiedziałem.A teraz jeszcze stoi tu na środku z najlepszymi uczniami.Jest zdolniejszy niż każdy myślał.Tylko ja zawsze mówiłem,że jest zdolny i nie jest zły.
Przeszłość
-Nie jesteś zły-powiedziałem,a chłopak uderzył mnie w policzek.-Louis wiem,że nie jesteś zły-powtórzyłem patrząc na te szaro-niebieskie tęczówki.Po czym dostałem kopniaka w brzuch.
Teraźniejszość
-Lou gratuluję ci-uśmiechnąłem się czule,a on mnie pocałował.
Ja mało nie dostałem zawału i zrobiłem się czerwony jak burak!
Właśnie byliśmy z Lou na lodach.I o dziwo tym razem nie były one mokre!
-Harry,jak tam twoja głowa?
-Dobrze,czemu pytasz?
-Przypomnij sobie nasz ostatni wypad na lody.-wybuchnęliśmy oboje śmiechem.
-Lou,skarbie jest dobrze nie martw się-podarowałem mu mój najpiękniejszy i najszczerszy z uśmiehów.
-To dobrze-pocałował mnie delikatnie.Chciałbym zapomnieć,że to tylko zakład.
-Chciałbym by ta chwila trwała wiecznie-westchnąłem,ale zapomniałem że Lou jest tuż obok
-Ja też-złączył nasze dłonie.Chyba się nie przesłyszałem co?Ale nie.On kłamał tak? No chyba tak.
CDN
__________________________________________Jeśli nie chcecie komentować,to chociaż poszcie na tt co sądzicie. Przypominam mój tt:@5NiceBoys
"A myślałem,że gorzej być nie może.5 minut temu mój świat się załamał"
I wyszedłem.
Zawołałem suczki i zawiązałem na smyczy.Powolnym krokiem wróciliśmy do domu.Po drodze minęliśmy park,rzekę i biedronkę.Mieszkałem w bogatszej części miasta.No ale wiadomo,że to wszystko dzięki Robin'owi.Gdy ustałem już przed naszą posesją.Otworzyłem bramkę,która była zamknięta na kluczyk.Spuściłem husky ze smyczy,a ja sam poszedłem do domu.Sprawdziłem godzinę.23:17 no nieźle.Mogłem nie wybierać się na żaden spacer.Ale ja to ja.Zawsze szukam jakiś wrażeń.Tak,tak.No to teraz pozostało mi iść do toalety i wziąć prysznic.Oczywiście z zimną wodą.Dobrze mi to zrobi.Wziąłem różowy ręcznik i wszedłem pod prysznic.Po 20minutach wyszedłem i rzuciłem się na łóżko.Wziąłem jeszcze telefon i tweetnąłem
"Nie wyobrażam sobie,że jutro kiedyś nadejdzie"
Zamknąłem aplikację i po jakiś 5 minutach zasnąłem.
***
Zerknąłem na zegarek.Godzina 03:41.Nie zasnę już.Choćbym nie wiem jak się starał nie uda mi się to.Znów miałem koszmar.A myślałem,że to jiż nigdy się nie powtórzy.Kiedyś co noc miałem te okropne sny.No więc wracając do kiedy dzisiejszego,śnił mi się pan Hicks.Pracodawca mojej mamy,który chce wciągnąc mnie w to bagno.A dalej...to zbyt drastyczne.Wstałem z łóżka.Postanowiłem,że pooglądam mój ulubiony serial "Friends".W nocy ciągle powtarzają odcinki.Postanowiłem,że skoro już nie zasnę,skoro już oglądam telewizję i skoro już mam miło spędzić ten czas,to może zrobię sobie popcorn.Zajrzałem do kuchni i po 10 minutach wyszedłem z niej niosąc w rękach pełny kubek z białymi chrupkami-popcornem.Wziąłem jeszcze telefon,który stał na szafce obok łóżka.
"Każdemu zdarza się ciężka noc,lecz ja mam tak co noc.Nie zasnę już"
Włączyłem telewizor no i oglądałem.To było dosyć nudne,ale nie na tyle by zachciało mi się spać.
***
Włożyłem rękę do żółtej miski,lecz nic nie złapałem.Przekąska się skończyła.Nagle mój telefon zawibrował.Kto o tak wczesnej porze chce ze mną rozmawiać?Zerknąłem na wyświetlacz."mamuś" ok,to było do przewidzenia.
-Halo?
-Cześć Curly,co robiłeś dziś wieczorem?
-Byłem z psami na spacerze,o co ci chodzi?
-Pan Hicks widział cię w dzielnicy Sivy i podbno tam z nimi...
-Nic tam nie robiłem,to on mnie śledził!
-Haha Harry,nikt w życiu nie opowiedział mi gorszej głupoty od ciebie!Po prostu masz z tym skończyć jasne?
-Ale powiedziałem przecież,że to nie ja!
-A ja mam świadka na to,że to ty!Jak wrócę to sobie porozmawiamy,a i Robin już o tum wie więc jemu będziesz musiał tłumaczyć się jako pierwszemu!A teraz żegnaj!
Nie odpowiedziałem.Samotna łza spłynęła po moim policzku.Żeby własna matka mi nie uwierzyła.Dobrze.Ostatnio często ją okłamywałem,no ale myślałem że ons dobrze wie.Wie o tym,że ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.Ona mnie nie zna.Nic o mnie nie wie.Nie nawidzę jej!Jak może mnie o to osądzać?A może jak blisko jest z tym swoim szefem?!Woli wierzyć jemu niż synowi,którego urodziła.A tak w ogóle to ona też mnie oszukiwała.Więcej razy niż ja!Mówiła że Robin to jego znajomy z pracy.Kłamstwo.Mówiła,że nic pomiędzy nimi nie ma.Kłamstwo.Mówiła,że mi wierzy.Kłamstwo.Mówiła,że mnie kocha!!Kłamstwo.Straciłem do niej zaufanie.Ona wciąż kłamie.Ja też ale nigdy nie kłamałem patrząc jej w oczy i mówiąc jak bardzo ją kocham.Nigdy nie kłamałem gdy zapraszałem do domu swoją.dziewczynę.Nigdy nie kłamałem w takich sprawach.To jest już przesada!Nie mogę jej nazywać własną matką.Dla mnie jest już nikim.Mam ją gdzieś.Czeka mnie jeszcze z Robinem i nią poważna rozmowa.Z robinem.owszem,ale z nią nie mam zamiaru rozmawiać.Podczas gdy tak rozmyślałem moje nogi "zaniosły" mnie na schody przed domem.W moim umyśle przeważało uczucie bólu,smutku,żalu,rozczarowania.Naprawdę się na niej zawiodłem,ale byłem też wkurzony.Ilekroć ona kłamała to wszystko wychodziło na jaw,a ból psychiczny był porównywalny do tego,jakby ktoś zawalił mi kopa w brzuch.To było nie do wytrzymania.A myślałem,że to mojego ojca nienawidzę najbardziej.Myliłem się.nie dziwię mu się już,że zostawił mamę.Jego okłamywała tak samo jak mnie.Nie jestem już na niego zły.Zrozumiałem.
***
Godzina 7:50.Za 10minut zacznie się zakończenie roku szkolnego.Ja i Louis skręcamy właśnie w bramę od szkoły.Jak ten czas szybko minął.
-Jak myślisz Hazz,z jaką średnią zakończysz ten rok szkolny?
-5.0-wyszczerzyłem się.
-Ja może będę miał 4.25 coś około tego.
-Nieźle-klepnąłem go po ramieniu.
-Dzięki-uśmiechnął się słodko.
Ach no tak nie wspomniałem.Mieliśmy udawać parę i trzymaliśmy się właśnie za ręce.Nie mogłem tego wytrzymać!Serce waliło mi jak szalone!Normalnie jakbym przebiegł maraton!Tomlinson powinieneś pójść do więzienai za to,co teraz robisz!
***
-Harry Styles ze średnią 4.82 i Louis Tomlinson ze średnią 4.75!-wywołano nas na środek.Dla mnie to była normalka.Byłem przyzwyczajony.Ale po Lou'im widać było zdziwienie i zaskoczenie.Oczywiście pozytywne.Zmienił się.On nie jest zły.Wiedziałem.A teraz jeszcze stoi tu na środku z najlepszymi uczniami.Jest zdolniejszy niż każdy myślał.Tylko ja zawsze mówiłem,że jest zdolny i nie jest zły.
Przeszłość
-Nie jesteś zły-powiedziałem,a chłopak uderzył mnie w policzek.-Louis wiem,że nie jesteś zły-powtórzyłem patrząc na te szaro-niebieskie tęczówki.Po czym dostałem kopniaka w brzuch.
Teraźniejszość
-Lou gratuluję ci-uśmiechnąłem się czule,a on mnie pocałował.
Ja mało nie dostałem zawału i zrobiłem się czerwony jak burak!
Właśnie byliśmy z Lou na lodach.I o dziwo tym razem nie były one mokre!
-Harry,jak tam twoja głowa?
-Dobrze,czemu pytasz?
-Przypomnij sobie nasz ostatni wypad na lody.-wybuchnęliśmy oboje śmiechem.
-Lou,skarbie jest dobrze nie martw się-podarowałem mu mój najpiękniejszy i najszczerszy z uśmiehów.
-To dobrze-pocałował mnie delikatnie.Chciałbym zapomnieć,że to tylko zakład.
-Chciałbym by ta chwila trwała wiecznie-westchnąłem,ale zapomniałem że Lou jest tuż obok
-Ja też-złączył nasze dłonie.Chyba się nie przesłyszałem co?Ale nie.On kłamał tak? No chyba tak.
CDN
__________________________________________Jeśli nie chcecie komentować,to chociaż poszcie na tt co sądzicie. Przypominam mój tt:@5NiceBoys
Świetny rozdział, czekam na nexta
OdpowiedzUsuń